sobota, 13 stycznia 2018

Pożądanie na żądanie, czyli czarna komendia antyromantyczna




Rafał Wałęka to autor, który pojawia się znikąd. Wcześniej nie słyszałam o nim nawet słowa. Sympatyczny, pozytywny człowiek, który bierze recenzje na klatę, nie oczekując, że ktoś będzie mydlił mu oczy. Sam poprosił, abym napisała to, co dyktuje mi serce, niezależnie, czy będzie to krytyka, czy pochwały.
Nie znałam żadnej z jego książek. Znalazł bloga, napisał, ja zaczęłam czytać...

I choć już na samym początku tej recenzji powiem, że książka okazała się nie być w moim typie i miałam problem żeby ją dokończyć, to dostanie trochę dobrych słów.


Trochę o fabule. 
Marcin Bekas to płatny zabójca. Ty dajesz dyspozycję, on ją wykonuje bez zbędnych pytań. Jedno ze zleceń, jak się okazało, miało dla niego poważne skutki. Po morderstwie Kupidyna, ktoś musi go zastąpić. Musi zastąpić go ten, z którego ręki zginął. Tak więc nasz diabeł przekwalifikowuje się na Anioła Miłości. Dostaje łuk, który ma moc łączenia ludzi w pary. Na początku, zanim w pełni nauczył się go "obsługiwać" dopuścił do katastrofy. Z czasem jednak udaje mu się opanować swoje nowe narzędzie i sieje miłość wśród mieszkańców miasta.


Wady i zalety.

Pierwsza, najważniejsza rzecz na plus to zaangażowanie autora, które nie trudno zauważyć. Widać serce włożone w powieść. Nie tylko w fabułę, która, tak na marginesie, nie jest wzorowana na wszechobecnych standardach i wzorach, ale przede wszystkim w korektę, nad którą, jak dowiadujemy się ze wstępu, poświęcił naprawdę masę czasu. W ten sposób autor okazuje nam - czytelnikom - szacunek.
Dba o to, aby książka była poprawnie napisana, co bardzo doceniam, mimo literówek, których się dopatrzyłam.

Kolejna pozytywna sprawa to szybka akcja. W tej książce praktycznie cały czas coś się dzieje! "Spokojne" i uporządkowane życie mordercy na zlecenie, zmienia się w szybki pełen wyzwań żywot. Diabeł musi teraz przyjąć twarz Anioła, przejąć obowiązki Kupidyna, którego zabił i rozprzestrzeniać miłość.

Na okładce widnieje napis "Czarna komedia romantyczna". Zamysł autora został w stu procentach wcielony w tę powieść - zero kwiatów, czekoladek, romantyzmu i kipiącego słodkością uczucia, zamiast tego czarny humor, antyromans.

Obawiałam się, że książka o człowieku, który zabija na zlecenie będzie pełna przemocy i krwi - całe szczęście, było wręcz odwrotnie. Pojawił się nawet wątek zauroczenia. Tak dla odmiany.

Nie podobała mi się natomiast przeplatana narracja. Na początku ciężko mi było zrozumieć, kto jest kim. A jestem osobą, która lubi logikę i porządek. Zmiana z narracji pierwszoosobowej na trzecioosobową kompletnie mnie rozpraszała. Wtrącenia z punktu widzenia autora moim zdaniem kompletnie wybijały z rytmu i dezorientowały.

"Tak w ogóle mam na imię Marcin, Bekas Marcin. Sorry za brak kultury, ale... W tym momencie Marcin donośnie beknął i podrapał się po kroczu, przerywając na pewien czas narrację z perspektywy pierwszej osoby. "

Poza tym bardzo, bardzo lekki styl pisania, momentami bardzo kolokwialny, co dla wielu jest zaletą, a czego ja niestety nie lubię. "Kac kupa wzywała. [...] Bekas stanął w końcu przed sedesem, zdjął pieluchę i usiadł, by po chwili poczuć niesamowitą ulgę." Dziwne sformułowania, przekształcanie wyrazów, czy spolszczanie "Iza kejm, Iza goł".
Błędy gramatyczne - "gdy był już znalazł się w wodzie"

Ostatnia, irytująca rzecz to nazwisko głównego bohatera. Wzbudzało we mnie niezbyt pozytywne emocje. Wydaje mi się śmieszne, wręcz infantylne.

Książka, jak widzicie miała pewne wady i zalety. Jeśli jesteście ciekawi tej i innych książek autora, sprawdźcie jego stronę -> Rafał Wałęka


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zostaw komentarz, będzie mi bardzo miło ;)
A jeśli blog Ci się podoba, zaobserwuj (na górze po prawej stronie).
Dziękuję, że jesteś ♥